Nasze wakacje rozpoczęliśmy w poniedziałek 8 lipca o 5.00 modlitwą w Kościele, potem szybkie pożegnanie z bliskimi i czas wyruszać. Droga była długa, ale pełna wrażeń. Każdy nie umiał doczekać się, kiedy dojedziemy na miejsce i wyruszymy na podbój rzeki. Wracając do naszej podróży mieliśmy małą usterkę po drodze, co uniemożliwiło dalszą jazdę jednym z samochodów, którym kierował wspaniały kleryk Fryderyk Jednak wszystko dobrze się skończyło i wypłynęliśmy o godzinie 18.00.
W pierwszy dzień trasa nie była długa, bo było dosyć późno i nie mogliśmy płynąć z powodu szybko zapadającego zmroku. Wieczorem msza, ognisko, kolacja i spać, a także nabranie siły na dalszą drogę. Kolejnie dni mijały bardzo szybko: podróż kajakami, gra w siatkówkę, kąpiel w rzece, bitwy wodne, których zazwyczaj rozpoczynającym był nasz kochany Ojciec Bartek i wiele innych atrakcji. Wszyscy już nie mogli się doczekać, kiedy wreszcie dopłyniemy do morza. Ostatni dzień, w którym dopływaliśmy do mety naszej wyprawy był bardzo ciężki. Mocny wiatr, deszcz oraz fale dawały się we znaki każdemu. Jednak co to dla naszej kokotkowej ekipy – dla nas nic nie jest straszne. Daliśmy radę i dopłynęliśmy do celu w czwartek o godzinie 16 .00. Cóż to była za radość. Mieliśmy to szczęście, że osoby, które chciały mogły spać w świetlicy, która znajdowała się na polu namiotowym, gdzie niektórzy nocowali w namiotach. Wieczorem odbył się spacer brzegiem morza. Parę śmiałków było na tyle odważnych, że wskoczyło od razu do wody. Brawa dla nich, bo woda wcale nie była ciepła. Kolejnego dnia – Ach! Co to był za dzień. Rano modlitwa, śniadanie, a potem plaża, opalanie się, kąpiel, gry, zabawa . Wieczorem msza i pożegnanie z Mrzeżynem. O 22.00 wyjechaliśmy do domów, a o 9.00 byliśmy w Kokotku, wszyscy wrócili cali i zdrowi oraz ubogaceni o nowe doświadczenia .
Chcemy serdecznie podziękować Ojcu Bartoszowi za ten wspaniały tydzień, za jego trud, dobre słowo oraz za jego obecność. Mamy nadzieję, że wszyscy będziemy pamiętać ten wyjazd na bardzo, bardzo długo. Dziękujemy tym, którzy się za nas modlili. Także wielkie podziękowania i brawa kierujemy Najwyższemu, bez Niego to wszytko nie miałoby sensu.
Zadanie dofinansowane przez Burmistrza Miasta Lublińca