W minioną sobotę 1 marca swoje kolejne urodziny przeżywał o. Tomek. Słowo „przeżywał” nie pojawia się bez kozery, bo przyjaciele zmontowali mu prawdziwą niespodziankę – szkołę życia.

O. Tomek porwany został z Kokotka po godz. 11.00 przez braci Hepnerów ich czarnym wozem! Oszczędzili nieboraka i nie założyli mu na głowę worka i nie związali rąk, ale oblat i tak nie wiedział, co go czeka. Koniec trasy wypadł w lesie na południu Katowic, gdzie już stała wesoła brygada prawie 30 osobników wraz z dwoma pysznymi tortami i „100 lat!” na ustach. Tradycyjnie w takiej sytuacji o. Tomek mógł tylko pukać się w głowę i owiewać zebranych swoim spojrzeniem. Tort został zręcznie pokrojony i rozdzielony między łasuchów na ukradzionych przez braci Hepnerów talerzykach jednorazówkach z Kokotka. Był to jednak dopiero początek przygód…

Cała ekipa znajdowała się na terenie poligonu, gdzie urządzane są walki paintballowe. Jak się okazało komputerowe strzelanki nie mają w sobie nic podobnego do takiej atrakcji. Okazało się też, że w przypadku o. Tomka taka atrakcja była strzałem w 10! Oblat pozytywnie się zmęczył, ale i rozluźnił. Ale po kolei.
Najpierw kilka słów od sympatycznego prowadzącego Michała, który szybko wszedł w niniwowy klimat oraz z wyśmienitym poczuciem humoru przekazał najważniejsze informacje techniczne grupie. Potem podział na drużyny metodą „do dwóch odlicz”, przydział ciuchów paintballowych i ekwipunku. Zaczęło się! Drużyny wzięły udział w 3 konkurencjach po dwa podejścia w każdej (zmieniając się pozycjami i rolami). Dość powiedzieć, że drużyna o. Tomka rozgromiła przeciwników z wielką łatwością. Przyczyniła się do tego (a jakże) świetna postawa liderska oblata, dobre strategie oraz silniejszy bądź co bądź skład drużyny. Mimo to wszyscy bawili się świetnie, a prowadzący urozmaicał rozgrywki bonusowymi dyscyplinami jak „pluton egzekucyjny i solenizant”, albo „każdy na każdego” aż do wystrzelania wszystkich kulek z farbą. Choć zabawa była świetna, to uczestników gonił już kolejny punkt urodzinowego programu czyli pizza!

Z lekkim, półgodzinnym poślizgiem „śmierdzioki” i „spocone brudasy” wbiły do pizzerii na obiad, gdzie czekały dodatkowe „posiłki” – i tu mowa nie o jedzeniu a ekipie znajomych, którzy choć nie dali rady dotrzeć na poligon, to pojawili się na pizzy. Ok 17.00 ekipa mocno się przerzedziła i tak zakończyła się oficjalna część urodzinowych atrakcji.

Solenizant i goście serdecznie dziękują wszystkim zaangażowanym w to miłe wydarzenie, ekipie porywającej, ekipie tortowej, Beacie – głównej organizatorce akcji urodzinowej, a także ukłony w stronę Michała – prowadzącego rozgrywki – bardzo dziękujemy!

Chcesz zobaczyć zdjęcia z urodzin o. Tomka?

kliknij tutaj